piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 3


*ciągle oczami Rose*

- ale dlczaczego nie? – zapytał Liam.

- Mała, to miała być wspólna decyzja. – fuknął Petter

- Nie chcę nigdzie jechać z Piątką obcych chłopaków!

- Przecież się poznamy – zauważył  yyy…  chyba Louis.

- Nie ufam obcym chłopakom, za wielcy z waszego rodu debile. – wszyscy popatrzyli na mnie jak na totalną idiotkę, ale chuj z tym. Po prostu wstałam i poszłam do siebie.
 

* oczami Harrego*

Nie chce jechać. Cholera…

- pójdę z nią pogadać…- powiedział Daniel i zaczął kierować się do wyjścia z pomieszczenia.

- A może ja spróbuję? – zaproponowałem. – znam się na kobietach.

Lou prychnął. Fakt, kiedyś coś nas łączyło ale z czasem zrozumieliśmy że to nie to, że jednak wolimy Plec przeciwną. Więc co to miało znaczyć?!

- Jeśli chcesz… Ale ostrzegam , może być agresywna.

Wszyscy zaczęli się śmiać. Ostra , lubię takie.

Dostałem wskazówki gdzie mam iść i tak zrobiłem. Już po chwili widziałem białe drzwi wtapiające się w pięknie urządzone wnętrze  . Zapukałem raz, cisza, potem znowu, tez nic. W końcu zdecydowałem wejść. Leżała na łóżku tak że nie widziała kto wszedł. 
- Zostaw mnie Daniel.- zagroziła, mimo to podszedłem bliżej. - wyjdź  - usiadłem za nią. – Nie słyszysz?! Wypierdalaj!
- Wyjdę jeśli że mną pogadasz.
- H…h…Harry? – wstała i zdziwiona usiadła obok mnie, płakała.
- Dlaczego płaczesz?
- o oboje dobrze wiemy że to cie nie obchodzi. – nerwowo bawiła się palcami.
- Nie mów tak – postanowiłem jej współczuć , żeby łatwiej ją przekonać. – Przecież gdybym Miał to gdzieś nie pytałbym.
-  W końcu chcesz żebym pojechała z wami w trasę…
- w jakimś stopniu też, ale intrygujesz mnie. – uśmiechnęła się  - i ciekawi mnie czemu nie ufasz mężczyzną.
- bo wielu z Was mnie wykorzystało . – jad w jej głosie był aż odrażający.
-  i sądzisz że my też to zrobimy? Nie mamy zamiaru. – Zamilkła.- jesteśmy naprawdę spoko.- roześmiała się.
- Na pewno jesteście skromni. – westchnęła – Sama nie wiem…
- Oj proszę! – klęknąłem przed nią-Nie damy bez was rady – uśmiech ponownie rozświetlił jej twarzy.- jesteście  genialni, a Ty masz cudowny głos. Gdybyś była chłopakiem załatwiłbym Ci miejsce w zespole. No…- złapałem ją za rękę – ale wtedy musiałbym być gejem.
- Zabawny jesteś! – znów wybuchła śmiechem i wyrwała dłoń.
- to co, zgadzasz się?- nie odpuszczałem, ona musi być moja. – proooooooooooooooooszę, pokochasz nas!
- no… okej – przytuliłem ją ale nie odwzajemniła gestu, więc puściłem sztywniaczkę nie reagującą na przytulas od boskiego Harrego Stylesa.  – Ale jeśli coś pójdzie nie tak to Tobie się oberwie.
- dobra, jak tylko chcesz.- obiecałem .
- osiągnąłeś co chciałeś więc możesz już iść.
- jeszcze nie osiągnąłem. – trzeba kłóć żelazo póki gorące. – powiedz mi dlaczego nie ufasz chłopakom.
Wstchęniecie rozeszło się echem po pokoju.
- miałam chłopaka – nerwowo zdrapywała z paznokcie czerwony lakier. – To był dziwny ale długi związek. Poniżał mnie, zdradzał. Oprócz tego ćpał.  Na głodzie był nie do wytrzymania. Raz rozbił szybę w pokoju w którym byłam, rozcięła mi całe plecy, nie mogłam się ruszyć. A on zamiast zawieść mnie na pogotowie zamknął mnie w piwnicy na ponad 2 tygodnie. Dopiero kiedy znalazła mnie policja uświadomiłam sobie że musze od niego odjeść. I wtedy przestałam ufać chłopcom.
- mimo wszystko pamiętaj że nam ufać możesz- zapewniłem ją. – będziemy jak rodzina.
- taka jak moja? – zadrwiła- nie dzięki.
- nie dogadujesz się że starymi?
- nie ważne, i  tak za dużo Ci powiedziałam. – wstała.
- bez przesady – zrobiłem to samo.
- taka prawda, a teraz idź , pochwal się że udało Ci się mnie przekonać. – otwarła mi drzwi.
- a Ty nie idziesz? Zapytałem będąc w progu.
- nie , chce pobyć sama.
- dobrze- wyszedłem i udałem się do salonu gdzie wszyscy popatrzyli na mnie wyczekująco. – Jestem genialny. – stwierdziłem. –  Zgodziła się nie pobijając mnie.
 
* oczami Rose*
Na cholerę się zgodziłam?!  Przecież to pewne że będę żałować.
Chyba mu… zaufałam. Jakiś taki opiekuńczy się wydaje . No i przystojny. Może kiedyś będziemy razem? Bo to że przyszedł zamiast Daniela o czymś świadczy.
 stałam i myslałam tak przez kilka minut gdy doszłam do wniosku że wypadało by jednak do nich zejść... włożyłam na nogi moje ukochane  wysokie kapcie z kroliczkami i powolnym, cichutkim krokiem zeszłam do salonu.
* oczami Harrego*
Jest dobrze, przekonała się do mnie.
Zaczęliśmy omawianie szczegółów związanych z trzymiesięcznym wyjazdem. Akurat zabraliśmy się za to jak będziemy spać gdy rozległ się cichy głosik.
- mogę mieć własny pokój? – zapytała Rosie wychylając się zza futryny.
- przykro mi Rose, ale to raczej niemożliwe.  – powiedział Paul -Musisz wybrać między  Zaynem, Liamem a Harrym.
- No cóż, w takim razie wybieram … - Wszystkie głowy uniosły się ku górze gdy zaczeła.
 
---
Hej hej hej, tu Klaudia <3 ta... długo nie było rozdziału, wiem. długa historia.
Jak zauważyliście Wiktoria narazie się nie udziela, ale nastepny rozdział doda najprawdopodobniej już ona :) Doda ona jak narazie nową poznac, która NIE MA nic wspólnego ani z Rose ani z chłopcami, przynajmniej do czasu :D Ciekawi ? Mam nadzieję że tak :)
i tak proźby na koniec: Jeśli czytasz to proszę zostaw komentarz, jestem ciekawa czy jest sens dalej pisac bo jesli nikt nie czyta to po co? ;/
Jeśli jest ktoś zainteresowany zrobieniem nam tła to też proszę, niech napisze również i to. bardzo nam zależy i z góry dziękujemy <3
// Klaudia.
 

 

sobota, 5 października 2013

Rozdział 2


* oczami Rose*

- Do jasne cholery zamknijcie się!- słodko przywitałam rozwrzeszczana „rodzinkę”

Dużo mi to dało. Chłopaki migiem jednocześnie ubierali się, jedli śniadanie i wrzeszczeli jak banda nastolatek.

- Za godzinę ma tu być ten zespół- wykrzyczał mi w twarz zajarany Petter.

No i dołączyłam do nich. Pobiegłam do pokoju, zabrałam naszykowane wczoraj ciuchy (białą koszula bez ramiączek, czerwona polówka i ciemnie rurki) po czym popędziłam do swojej Łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam i wyprostowałam włosy, ubrałam, rozbiłam make Up. Akurat godzina, uff… włożyłam tez brązowe botki  i zeszłam na dół. Już tam byli.

- dzień dobry wszystkim- przywitałam się .

- cześć Rosalie – od dawna nikt nie używał mojego pełnego imienia- jestem Paul, menadżer a to Niall, Louis, Liam, Harry i Zayn- wskazał kolejno na każdego z nich .

- Miło mi, ale mówcie do mnie Rose - nie ma opcji że będą na mnie mówić Rosalie.

Nie ma co, dupy to z nich były. Każdy Miał w sobie to „coś” ale moja uwagę najbardziej spodobał mi się Harry. Wyglądał zajebiście w białym t-shircie w nadrukowane dłonie i czarnych rurkach. Chyba patrzyłam na niego z otwartą buzią bo spojrzał na mnie i z wielkim bananem na twarzy szepnął coś do Louisa.

- mała siadaj- zachęcił mnie Petter- Jest wolne miejsce obok Zayna.

Nie protestując siadłam i pierwsze co odczułam to mega mocne perfumy, lubię takie.

- Lubię takie – popatrzył nierozumiejąca- perfumy. – na szczęście nikt się nam nie przysłuchiwał, każdy z każdym starał się jakoś poznać .

- Playboy – odparł wyciągając paczkę papierosów. – gdzie mogę zapalić?

- chodź, pokaże Ci- powiedziałam i wstałam, a on za mną.

- gdzie idziecie? – zapytali równocześnie Hazz i Daniel.

- on chce zajarać, ide mu pokazać gdzie może. – odpowiedziałam a gdy minęłam próg usłyszałam z ust Petera te jebane słowa. – zakochała się.

Ze co on kurwa powiedział? Pożałuje, niedojebaniec.

Wróciłam i po prostu dałam mu z liścia.

- Miłość mój kochany – nachyliłam się do niego i wyruchałam- to szajs. Zapomnij o tym.

I znów poszłam w kierunku schodów zostawiając wszystkich w co najmniej niemałym szoku.

A Malik ciągle dreptał za mną.

Gdy już dotarliśmy na nasz wspólny balkon na piętrze wyjął papierosa i zapalił.

- Zero kultury – fuknęłam.

- słucham?

- Nawet nie poczęstujesz dziewczyny…

- A palisz? – jego mina? Bezcenna.

- popalam sobie. – sama wyjęłam z jego pudełka fajkę- ale nic o tym nie wiesz.

- A co będę z tego miał? – serio? Będzie się ze mną frajer droczył?

- Dozgonną wdzięczność – Uśmiechnęłam się tak słodko jak tylko umiałam ale on tylko pokręcił głową.

- Już ja cos wymyślę – zaciągnął się i wypuścił kółko z dymu. 
 

- okej- Przysiadłam na barierce.

Kilka zaciągnięć w ciszy i z jego ust padło pytanie.

- a tak w sumie to jak się nazywa ta wasza piosenka?

- Beauty And I Beat.

- kto ją napisał? – jaki się ciekawski zrobił…

- Ja słowa a Peet muzykę.

- Znasz się na tym? –  to zdziwienie na jego twarzy… wkurwiło mnie, na Maksa.

- Nie kurwa nie znam się. Jestem pusta lalą która mysli że 2+2 to 8 a Muzyką jaram się tylko dla tego że musze jakoś zarobić.- zatkało go.

- Nnn…nie to miałem na myśli…- może to dziwne ale słodko się jąka.- po prostu słyszałem że fajnie śpiewasz ale nie wiedziałem że piszesz, wszystko.

- dobra, dobra nie tłumacz się – wyrzuciliśmy niedopałki – chodźmy.

Wracając jeszcze użyłam schowanego na balkonie sprayu do ust żeby zatuszować  zapach dymu.

Gdy wróciliśmy wszyscy stwierdzili że najwyższa pora zacząć nagrywanie. Zeszliśmy do piwnicy gdzie wszystko się odbywa. One Direction i Paul siedli na kanapach , Daniell przy pianinie, Jay za konsolą, Petter stanął za kamerką a ja zajęłam miejsce przy mikrofonie. Kamera ruszyła, pierwsze nuty popłynęły. Zaczynał Daniell, potem śpiewaliśmy razem i moja solówka. Starałam się wypaść przed nimi jak najlepiej .  

* Oczami Harrego*

Niezła Dupa z tej Rosal… Rose. Chętnie ja przelecę. Udawane Love, szał w gazetach, seks i do widzenia.

Mówiła że nie chce się zakochać?  jeśli tylko się zgodzą na naszą propozycję szybko  zmieni zdanie i będzie moja w maksymalnie miesiąc.
 

Ale zjebałam to nagranie… to wszystko przez ten stres.

- korekta!- zarządził Jay

Kiedy szłam powrotem do mikrofonu zaczepił mnie Harry.

- było dobrze- poklepał mnie po ramieniu.

- wcale nie, wszystko zepsułam – poprawiłam węzeł związany na dole koszuli.

- nie , było okej. Tylko nie stresuj się. – złapał mnie za rękę, nie wiem czemu ale nie wyrwałam jej- pomyśl że jesteście tu tylko wy, bez kamery.

- dziękuje , tak zrobię – uśmiechnęłam się.

- nie ma za co- pocałował mnie przelotnie w policzek i odszedł. Zrobiłam to samo, ale byłam w niezłym szoku. Co to miało być?!

Lae miał racje. Dzięki jego radom następne ujęcia szły tylko lepiej . Nagraliśmy to kilkanaście razy i po dwóch godzinach zakończyliśmy .

- świetna robota- zachwycił się Paul- wymiatacie!

- dzięki- odpowiedzieliśmy chórem.

Znów wróciliśmy na górę, tym razem siedziałam miedzy niewychowanym palaczem a słodkim lecz za dużo sobie pozwalającym loczkiem.

- no dobra- zaczął ten ich menadżer- nie będę owijał w bawełnę. Podobacie się nam i chcemy żebyście w ciągu najbliższych 3 miesięcy towarzyszyli nam jako Suppom w trasie po Francji , Hiszpani i Włoszech. Co wy na to?

Moi „bracia” zaczęli entuzjastycznie rozmawiać szeptem miedzy sobą , ignorowali mnie. Dlatego sama podjęłam decyzję.

- Przykro nam ale nie, dzięki- odpowiedziałam pewnie.

---

6 komentarzy ^.^ dziękuję <3 było ich tyle  juz w czawrtek ale nie miałam juz dostępu do komputera :/ dlatego jest dzisiaj :3
Zadanie dla Was na dziś to... 5 komantarzy pod tym rodziałem :3 dacie radę , wierze w Was <3 // Klaudia
 

 

 

niedziela, 15 września 2013

Rozdział 1 + trochę o mnie :D

* oczami Rose*

- nie, chłopaki to nie tak! – krzyknęłam znów niezadowolona z tego jak wyszło nam wykonanie „beauty and I beat” -  jutro nagrywamy video musimy brzmieć perfekcyjnie.

- ale ona mnie dziś wkurza… - bąknął pod nosem Jay do Petta który już szykował kamerę na jutro.

- norma przed nagraniem – panowie świetnie się bawili i mieli wszystko gdzieś.

- mam dość! – nie wytrzymałam i po prostu zbiegłam schodami na dół czyli na cześć mieszkalną. Tam udałam się do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko.

Dlaczego oni nie traktują naszego zespołu poważnie? Pewnie dlatego że im ta kasa jest nie potrzebna, mogą liczyć na wsparcie ze strony rodziców i bliskich a moi starzy … cóż,  mają wyjebane. Olewali mnie od zawsze wiec gdy miałam 16 lat wyjechałam z przyjaciółmi do Londynu i tu zaczęliśmy grac.

Na wspomnienie łzy powoli opuszczały moje Sitkówki . ręka otwarłam szafkę nocna i wyjęłam jedyna rodzinna fotografie. Miałam na niej 6lat i już wtedy nie było idealnie. Jednak ojciec jako szef wielkiej korporacji wiedział jak sprawiać wrażenie świetnego rodzica.  Podobnie jak matka.

- mała, nie płacz. – Daniel jak zwykle bezszelestnie wszedł do mojego pokoju i przytulił mnie. – w końcu spoważnieją.

- ale kiedy to nadejdzie? Nie mam na to czasu…-  szlochałam w jego koszulkę-nie mam na to czasu, kończy mi się kasa po ostatnim występie.

- jak coś to ci pożyczę. Przecież wiesz… - głaskał mnie po głowie jak małą dziewczynkę po upadku z roweru.

- nie możesz mi pomagać całe życie. Postanowiłam – usiadłam- idę do pracy.

- serio?

- tak. Szukają pomocy w Nandos.

- jestem dumny z mojej małej! – Chłopak uniósł mnie i obrócił w powietrzu. 

Zaczęłam się śmiać. Od zawsze traktuję chłopców jako rodzinę, a jego w szczególności. Jest jak brat którego nigdy nie miałam, oni wszyscy są

- kocham cie Daniel- powiedziałam gdy już stałam na podłodze.

- ja Ciebie też. – zaczął ciągnąc mnie na dół. -  a teraz ruchy, idziemy ćwiczyć!

Znów wróciliśmy do Sali prób. Petter rozmawiał z kimś prze z telefon.

- kontrola od Iss? – super, teraz i Dan zaczął się zbijać.

- nie, dzwoni menager jakiegoś  bandu.- odpowiedział Jay wystukując rytm piosenki nogą.

- dobrze, dziękujemy i zapraszamy. Do zobaczenia- chłopak rozłączył się i podszedł do nas. – nie uwierzycie! One Direction chcą zobaczyć jak będziemy nagrywać!

Zapanował istny chaos.  Skoki, krzyki, wiwaty… a przecież oni tylko chcieli popatrzeć.

- idę pobiegać. Musze pobyć trochę sama.  – oznajmiłam przyjaciołom. – będę wieczorem.

- jak coś to dzwoń.- usłyszałam jeszcze głos „braciszka”

Ponownie wróciłam do swojej sypialni. Tam ubrałam białe szorty, niebieską bokserkę a na to różową bluzę. Włosy związałam w koczka i nałożyłam buty do biegania. Swoim zwyczajem zrobiłam sobie zdjęcie w lustrze i wyszłam.
 
Lubię biegać, to mnie odpręża, daje czas na przemyślenia. Biegam odkąd tylko pamiętam. Moim rodzicom nigdy to nie pasowało, twierdzili że marnuję czas na naukę. Tsaa… i tak nigdy nie zostałabym chirurgiem czy prawnikiem jak sobie wymarzyli, w moim sercu Muzyka była najważniejsza i to nią chciałam się zając.  
Po jakichś 2-3 godzinach biegu zachciało mi się pic. Weszłam do najbliższej kawiarenki wypiłam wodę i wyszłam. Obok był sklep z odzieżą. Zobaczyłam tam cudowną bluzkę z kotwicą, (  http://szafa.pl/c8030685-bluzka-w-paski-styl-marynarski.html ) uwielbiam kotwice.
Mam na ich punkcie fioła. Od razu weszłam do środka i kupiłam ją po czym powędrowałam do domku z nowym zakupem.
W salonie byli wszyscy. Daniel z dziewczyna, Petter z narzeczoną oraz wieczny singiel Jay.
- siemka wszystkim! – z uśmiechem uściskałam dziewczyny – co na kolację?
- masz w piekarniku – uśmiechnęła się Amanda.
- dzięki – cmoknęłam w jej kierunku i pobiegłam do kuchni. Byłam meeeeega głodna. Gdy wróciłam rozmowa toczyła się o jutrzejszych gościach.
- myślę że dzięki nim wejdziemy w show biznes- stwierdził Koreańczyk pogryzając chipsy.
- też mam na to nadzieję. – rzucił Jay
- ej panienki nie rozmarzajcie się tak-zażartowałam wchodząc po schodach rozśmieszając koleżanki. – pójdę do siebie.
- okej – do zobaczenia. – pożegnały się.
Pa- odpowiedziałam ziewając. Oj tak, byłam zmęczona.
Najpierw poszłam do łazienki. Zmyłam makijaż, wzięłam długi, relaksujący prysznic. Ubrałam piżamkę i poszłam do siebie.
Zastanawiałam się jak wyglądają chłopaki z tego zespołu. Dziwne wiem, ale nie znam ich. Czasami słyszałam kilka piosenek w radiu i tyle. 
Poznam ich jutro. I zrobię wszystko żebyśmy jak najlepiej wypadli. Ale najpierw pójdę do Nandos i dowiem się o tę posadę.
 
 
 
no i jest, pierwszy rozdział! :3 aww... nareszcie :D
 No to witam Was na moim nowym blogu <3 prowadzę go razem z Wiktoria , która zajmuje się grafiką. A ja jest Klaudia ^^ śmiejcie się śmiejcie ale jesli chodzi o bloggera to jest to mój pierwszy blog tutaj i jestem jeszcze troszkę zielona wiec prosze nie miejcie mi tego za złe :D
rozdziały będą dłuższe, ten jest po prostu pierwszy i dlatego krótszy. AAA i SZUKAMY kOGOS KTO ZROBI NAM NAGŁÓWEK LUB SZABLON :D ZAINTERESOWANYCH PROSZĘ O KONTAKT NA GG: 45954849
no i jeszcze jedna taka tyci tyci proźba: CZYTASZ= KOMENTUJESZ <3
rodział pojawi się jeśli będą tu 3 komentarze XD  taki tam szantaż na początek :3
// Klaudia <3
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 


sobota, 14 września 2013

Bohaterowie

 

Rosalie (Rose) , 19lat. Młoda buntowniczka o wyglądzie aniołka. Kocha śpiewać, jest wokalistką w "Against The Current" , kapeli którą założyła z przyjaciółmi. Wciąż szuka tego jedynego, jak na razie bezskutecznie.



Daniel,23lata. Przyjaciel Rose, traktuje ją jak młodszą siostrę. W zespole gra pianinie i gitarze, czasem śpiewa. Ma dziewczynę, Amandę z którą jest w szczęśliwym związku 3lata.



Jay,21lat. Przyjaciel Rose, Członek "Against The Current" . Podejrzewany o homoseksualizm. Jego ojciec jest Koreańczykiem, dlatego wyglądem nieco różni się od innych.
 
 
Peter,20lat. Przyjaciel Rose. W  "Against The Current" z reguły śpiewa ale czasem też akompaniuje. Ma narzeczona, Isabell.

Amanda, 20lat. Dziewczyna Daniela. Studiuje hotelarstwo oraz próbuje swoich sił w jednej z najlepszych agencji modelek w Londynie.


Isabelle, 20lat. Narzeczona Petera. Studiuje architekturę krajobrazu w jednej z uczelni w Manchesterze.


Harry. 19 lat. Najwiekszy flirciarz w zespole, wie że może miec każdą. Gdy poznaje Rose zależy mu tylko na jednym i jest pewien że to osiągnie.

 
Liam, 20 lat. Słodziak. Niedawno rozstał się ze swoją dziewczyną Sophie, któą bardzo kochał i nie może się pozbierac. Rose strasznie mu się podoba a jednak przez swoją nieśmiałośc i brak wiary we własne możliwości i urok nie próbuje się do niej zbytnio zbliżyc

Zayn, 20 lat. Bad Boy. Jemu również podoba sie Rose. Nie stara się jej przypodobac gdyż zauważył że podoba się ona Liamowi. Pali, co bardzo podoba się dziewczynom.

Niall. 20 lat . Głodomorek. Powala mase dziewczyn uśmiechem. Zaprzyjaźnia się z Rose, jednak nie podkochuje się w niej jak większośc myśli.

Louis, 21lat. Żartowniś. Równiez zaprzyjaźnia się z dziewczyną ale nikt nie twierdzi że się w niej kocha ponieważ jest w związku ze śliczną Eleanor (lub jak niektórzymyślą z Harrym)
 
Czasem pojawią się także:

Perrie Edwards, 19lat.
 
 
Eleanor Cadler , 19lat